czwartek, 5 kwietnia 2012

Święta Wielkanocne

Jak wiece za niedługo święta wielkanocne. Zawsze mile je spędzam, bo jestem wtedy sam w domu. Mogę trochę odpocząć od mojej rodzinki, lub zrobić rzeczy, które przy nich nie wolno mi robić. Wtedy mogę powylegiwać się na stole oraz fotelach ze skóry, podrapać meble i wiele innych fajnych rzeczy. Nikt mi przy tym nie przeszkadza i czuję się panem domu.
 A teraz chciałbym życzyć wam miłych i spokojnych Świąt Wielkiej Nocy, koszyczka pełnego samych łakoci, smacznego jajka i mokrego dyngusa. To ostatnie życzę tylko wam, bo sam boję się wody.

Specjalnie dla was mam także pewne prezenty, są to fotografie, które zostały zrobione na sesji zdjęciowej z okazji Świąt Wielkanocnych.




niedziela, 25 marca 2012

Kostiumy i przebrania

Często najmłodszy lokator domu  dekoruje moją sierść w różne ciekawe kostiumy. Zazwyczaj są to wszelkie dodatki do zabawek typu chusta od lalki lub kołderka, która była w zestawie z pluszowym misiem. Lubię być przebierany, bo wtedy jestem cały czas na pierwszym planie i najważniejsze teraz jest, aby mnie dobrze ubrać.
Gdy już jestem w swoim stylowym kostiumie mogę udać się na wybieg, czyli moja pani wynosi mnie ze swojego pokoju i wypuszcza na ziemię, abym przebiegł przez cały dom i w ten sposób pokazał nową kreację wszystkim domownikom. 
Tutaj kilka zdjęć z z moich kreacji.




środa, 21 marca 2012

Wyjazd

W piątek, a więc 16.03 wyjechałem na pięć dni w góry. 
Zaczęło się to tak: W piątek po południu mój właściciel zaczął wkładać swoje ubrania do walizki, domyśliłem się, że musi on gdzieś wyjechać. Nie lubię kiedy mój właściciel gdzieś wyjeżdża, bo muszę u kogoś zostać, zazwyczaj jest to rodzina mojego pana. U niektórych są inne koty i wtedy muszę być ostrożny, szczególnie jeśli teren jest samca. Zaś u innych ostrzyłem sobie pazury, przy użyciu mebli lub tapet. Dlatego mój pan musiał mnie ze sobą zabrać na wyjazd. Początkowo myślałem, że znowu jadę do weterynarza i schowałem się pod szafę. Jednak właściciel znalazł mnie i włożył do klatki. Wtedy cały czas miałczałem i drapałem spód klatki.
Pan spakował mnie do bagażnika razem z walizkami i ruszyliśmy w drogę. Po kilku godzinach dotarliśmy, wnieśli mnie do jakiegoś mieszkania i otworzyli klatkę. Ujrzałem nowe miejsce, w którym spędzę pięć dni.
Oczywiście musiałem wszystko obwąchać i wszędzie zajrzeć, dopiero później zadomowiłem się. Wyjazd mi się podobał, ponieważ moi właściciele często wychodzili na długie godziny, a ja mogłem w tym czasie odpocząć.
Przyjechałem dzisiaj, czyli w środę.

Tutaj zamieszczam kilka zdjęć z pobytu w górach.








niedziela, 11 marca 2012

Wakacje

Często na wakacje wyjeżdżam z moim właścicielem i jego rodziną do pobliskiego miasteczka. Jest tam mały piętrowy domek z drewna, przepiękny duży ogród, altanka oraz łąka. Lubię tam przebywać, ponieważ cały czas mogę być na świeżym powietrzu. Nigdy się tam nie nudzę, bo jest dużo rzeczy do roboty. Można na przykład: połapać koniki polne, poszukać innych kotów, wygrzewać się na słońcu lub przebić pazurami basen mojego właściciela. Być może i w tym roku tam pojadę...

Tutaj jest kilka zdjęć z moich wakacji.  :D.











sobota, 10 marca 2012

Operacja ucha odmnieniła me życie

We wcześniejszym poście napisałem o zabiegu ucha na którym byłem. Teraz chciałbym powiedzieć jak bardzo ta operacja wpłynęła na moje życie. Nie chodzi tu o życie zdrowotne czy fizyczne, lecz o to że wszyscy się ze mnie śmieją. Jestem kastratem dlatego mam lekko zwisający brzuch, ponadto mam krzywy ogon. Więc jak doszedł ten zabieg z uchem to załamałem się psychicznie. Mówią na mnie uszatek, ponieważ mam jedno ucho klapnięte.
Oto zdjęcie przed operacją ucha.

A to po operacji. 

Moja rodzina

Moją mamą jest Śnieżka. Poniżej zamieszczam jej zdjęcie.


Ojca nie poznałem ponieważ nie mieszkał z moją mamą i odszedł. Braci i sióstr mam dość dużo, ale większość ich imion nie pamiętam, wiem tylko że ten, który mieszka  niedaleko mnie ma na imię Filuś. 
Tutaj są Filuś ze śnieżką.

Moja choroba

W młodości dużo nie chorowałem. Dopiero od niedawna zaczęły mnie dotykać poważniejsze choroby.
Pierwszą z nich były świerzbowce, które osiedliły się w moim uchu. Musiałem udać się na zabieg wymazu atakowanej przez pasożyty części ciała, oczywiście samochodem mojego pana. Ogólnie nie lubię podróżować, ponieważ muszę siedzieć w ciemnym pomieszczeniu gdzie jest bardzo głośna muzyka (bagażnik) i jeszcze do tego cały czas wszystko się trzęsie. Gdy już dotarłem do weterynarza, mój pan otworzył klatkę i wyszedłem na
zimny, metalowy stół. Lekarz ukuł mnie igłą i od razu zasnąłem. Obudziłem się, byłem na szczęście już w swoim domu, a dokładnie w łazience, lecz dziwnie się czułem. Wszystko wokół mnie wirowało i nie docierały do mnie żadne bodźce ze środowiska zewnętrznego. Następnego dnia czułem się już dobrze i nie dokuczały mi świerzbowce w uchu.


A oto zdjęcie, które było zrobione po zabiegu w domu. 



Coś o mnie

Mam na imię Sylwester i jestem kocurem.
Urodziłem się 17.05.2002r. w Sosnowcu.
Aktualnie mieszkam z moim panem w Dąbrowie Górniczej.
Moja matka Śnieżka była dachowcem a ojciec syjamem, a więc jestem mieszańcem.
Mam już prawię 57 ludzkich lat, czyli 10 kocich .