sobota, 10 marca 2012

Moja choroba

W młodości dużo nie chorowałem. Dopiero od niedawna zaczęły mnie dotykać poważniejsze choroby.
Pierwszą z nich były świerzbowce, które osiedliły się w moim uchu. Musiałem udać się na zabieg wymazu atakowanej przez pasożyty części ciała, oczywiście samochodem mojego pana. Ogólnie nie lubię podróżować, ponieważ muszę siedzieć w ciemnym pomieszczeniu gdzie jest bardzo głośna muzyka (bagażnik) i jeszcze do tego cały czas wszystko się trzęsie. Gdy już dotarłem do weterynarza, mój pan otworzył klatkę i wyszedłem na
zimny, metalowy stół. Lekarz ukuł mnie igłą i od razu zasnąłem. Obudziłem się, byłem na szczęście już w swoim domu, a dokładnie w łazience, lecz dziwnie się czułem. Wszystko wokół mnie wirowało i nie docierały do mnie żadne bodźce ze środowiska zewnętrznego. Następnego dnia czułem się już dobrze i nie dokuczały mi świerzbowce w uchu.


A oto zdjęcie, które było zrobione po zabiegu w domu. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz